NZS-iaki podbijają Bieszczady, czyli V edycja Rajdu NZS UEK!

W dniach 22-24 lipca, korzystając z wakacji i pięknie zapowiadającego się słonecznego weekendu, grupa NZS-iaków wyruszyła na podbój gór.

Część już z samego rana, inni z popołudniowym opóźnieniem, radośnie opuściliśmy Kraków w poszukiwaniu nowych wrażeń. Kierunek – Bieszczady, a dokładnie schronisko PTTK Wetlina. Na trasie przekonaliśmy się jednak, że trafić na miejsce wcale nie będzie tak łatwo – ostatni piątkowi podróżnicy dotarli na miejsce późnym wieczorem, po drodze rozładowując trzy telefony korzystając z nawigacji. Szczęśliwi i prawie w komplecie, daliśmy się pochłonąć integracji. Rozmowy się nie kończyły, grill ciągle pełny, tyle piosenek wciąż czekało na zaśpiewanie… A przecież rano trzeba wstać i wyruszyć w góry.

 

rajd

O tym, jak bardzo jesteśmy niewyspani, przekonaliśmy się w sobotę rano, kiedy po śniadaniu i przyjeździe reszty uczestników, organizatorzy tegorocznej edycji rajdu – Jarek Borgosz i Kacper Podkul – ogłosili wymarsz. Chociaż wydawałoby się, że Bieszczady to łagodne góry, wybrana przez nich trasa okazała się naprawdę wymagająca. Naszą wędrówkę z Wetliny rozpoczęliśmy szlakiem w kierunku Przełęczy Orłowicza. Po przekroczeniu skraju lasu czekały na nas piękne widoki (które oczywiście uwieczniliśmy na zdjęciach), zrobiliśmy też krótką przerwę na zebranie sił. Dalej wyruszyliśmy granią Połoniny Wetlińskiej, podziwiając bieszczadzkie krajobrazy i co jakiś czas zerkając w stronę celu naszej wędrówki. Tylko jak to się stało, że schronisko PTTK „Chatka Puchatka” wydało się przecież tak blisko, a wciąż uparcie zdaje się oddalać i chować za kolejnymi wzniesieniami? Po kilkugodzinnym marszu w pełnym słońcu, udało nam się do niego dotrzeć. Na miejscu  posiłek – dwie zupy do wyboru oraz chwila relaksu, wzbogacona rozmowami, opalaniem, zabawną grą oraz wspólnymi zdjęciami. Wypoczęci i szczęśliwi ze zrealizowanego celu, zeszliśmy krótszą drogą na dół, a następnie udaliśmy się busem do naszego schroniska. Wieczorem odbyło się tradycyjne ognisko, przepełnione śpiewem i smakiem pysznych, świeżo upieczonych kiełbasek.

rajd

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, więc w niedzielę rano spakowaliśmy się i powoli opuszczaliśmy ośrodek. Niektórym z nas wyjątkowo ciężko było się ze sobą rozstać, dlatego też przedłużyliśmy swoją wycieczkę jadąc nad Zalew Soliński, a następnie na wspólny obiad. Wczesnym wieczorem dotarliśmy w końcu do Krakowa, kończąc kolejny wspaniały wyjazd. Już nie możemy się doczekać przyszłorocznych wakacji i kolejnej edycji Rajdu NZS UEK!

relacja: Ewa Marek