Co ma ze sobą wspólnego pianka do golenia, duża ilość taśmy klejącej, imprezy do białego rana, karaoke, chrzest, serek topiony, barwnik spożywczy, salsa, ślizg na klacie, paintball i jeszcze parę dziwnych rzeczy? Odpowiedź może być tylko jedna OBÓZ BEANA 2014.

1 września 2014 dla wielu na długo pozostanie w głowach jako początek czegoś niesamowitego. To właśnie wtedy do Bocheńca k. Kielc przyjechali niczego nieświadomi uczestnicy Obozu Beana.

 

Pierwszy dzień upłynął wszystkim pod znakiem ciekawych gier integracyjnych. Oprócz tego Organizatorzy przygotowali chrzest dla nowo przyjętych studentów naszej uczelni. Składał się z toru przeszkód, który polegał m.in. taplaniu się w lodowatym jeziorku, czołganiu po piasku oraz biegania po szyszkach. Po takim wysiłku Grupa Projektowa zaserwowała do wypicia tajemniczą miksturę. Po wszystkim na studentów czekała impreza na terenie ośrodka, która skończyła się zabawą na balkonie jednego z domków.

 

Wtorek to dzień dla ducha i ciała. Każda osoba miała możliwość ze skorzystania z lekcji salsy (coś dla ciała) i spaceru po okolicy, który pozwolił na podziwianie niesamowitych widoków (coś dla ducha). Wtorkowy wieczór należał do tych ważniejszych na tegorocznym Obozie Beana. To wtedy odbyła się ceremonia przydziału do grup, prowadzona przez Szamana Silvera Kualala. Po wszystkim przyszedł czas na integrację ze swoimi rówieśnikami oraz mentorami.

 

Środa, czyli dzień prawdziwych wojowników, pełen emocji i atrakcji. Uczestnicy mogli poczuć się jak na froncie dzięki bitwie na kulki czyli paintballowi. Później zobaczyli jak to jest walczyć z żywiołem – wodą za sprawą zorbingu, a na koniec sprawdzili jak to jest strzelać z prawdziwej(!) broni. Po południu czekała ich gra terenowa rodem z horroru. Wieczorem pokazali nam prawdziwe arcydzieła kinematografii krótkometrażowej, czyli nowe wersje znanych teledysków. Dzięki nim dowiedzieliśmy się m.in., że Barbie mieszkała w domu publicznym, a  z kajaka można zrobić bolid ;).


 

Czwartek pokazał nam, że każdy ma w sobie coś z Tarzana, a wszystko dzięki wycieczce do parku linowego, gdzie 50 wesołych uczestników skakało po drzewach. Po południu nadszedł czas na kolorowy zawrót głowy, czyli ColorFun. Poza tańcem, bitwą na kolory i tarzaniem po piasku, wszyscy zgodnie wykąpali się w jeziorku dzięki czemu mieliśmy aż trzy zabawy w jednej – ColorFun, pool party oraz bitwy błotne (w tym wypadku raczej piaskowe ;)).

 

W piątek w powietrzu od samego rana czuć było rywalizację, bo był to dzień Beanowej Olimpiady. Każda osoba pokazała swojego wewnętrznego herosa, dzięki czemu czuliśmy się jak na igrzyskach w starożytnej Grecji. Po południu zaś chęć wbicia innych drużyn w ziemię odeszła na bok, za sprawą ślizgu na gołej klacie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W sobotę uczestnicy mogli doświadczyć jak smakuje życie na UEKu, a wszystko dzięki sesji na wesoło, która mimo wszystko jest lżejszą wersją tej prawdziwej. Nadszedł też ostatni wieczór wyjazdu, który jest równoznaczny z tradycyjną imprezą przebieraną. Poczuliśmy gangsterski klimat. Na sali spotkało się kilka gangów… Rycerze Ortalionu, chłopaki Ojca Chrzestnego, gang Mada Faka i oczywiście Arabska Mafia. Po imprezie wszyscy zgodnie integrowali się w domkach, płynęli białą łódką i nie myśleli o jutrze, bo to za tysiąc lat.

 

„To ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy”…

na szczęście nie na wieczny czas! Ostatni dzień był pełen smutku (bo to już koniec), nadziei (już niedługo się zobaczymy), niespodzianek (do grona Członków naszej Organizacji dołączyły dwie nowe osoby) i radości.

 

Tydzień pełen przygód, śmiechu i integracji przeszedł już do historii, ale my mamy nadzieję, że to dopiero początek, BO WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD OBOZU BEANA! 😉

 


Dziękujemy Grupie Organizatorów pod przywództwem Izabeli Baś!

Dzięki Waszemu zaangażowaniu ten tydzień był dla nas najlepszy na świecie!

 

[nggallery id=33]